Udało mi się na ebayu kupić zestaw czterech zabytkowych amerykańskich siekier dwustronnych. Gdy tylko rozpakowałem paczkę cały czar prysł ... Pierwsze co mi przyszło do głowy to siekiera jak siekiera tylko z drugim klinem zamiast obucha. Jedną z nich doprowadziłem do stanu użytkowego i osadziłem na trzonku. Producent jest niestety nieznany, w pewnych okresach na siekierach umieszczano tylko naklejki z logo firmy. Sam żeleziec ważył 1.8kg (4LBS) i była to najlepsza i najgorsza zarazem siekiera z tego kompletu. Najlepsza dlatego, że była wykonana metodą overcoat. Na miękki rdzeń nakuwana jest twardsza stal. Dzięki temu mamy miękki i udarny rdzeń a jednocześnie krawędź tnącą która długo trzyma ostrość i jest odporna na ścieranie.
Najgorsza dlatego, iż była w najgorszym stanie. Ktoś sobie z niej zrobił kowadełko więc ucho było z jednej strony lekko spłaszczone, do tego była mocno zardzewiała.
Pora testowania. Siekiera jest idealnie wyważona, można zatem ją bardzo dobrze kontrolować podczas zamachu. Klin nie skręca w dół jak to ma miejsce u większości europejskich siekier. Wąskie kliny głęboko wbijają się w drewno, dodatkowo mamy dwie krawędzie tnące - jedną można wykorzystać do cięcia korzeni, krzewów w okolicy drzewa które ścinamy, czy korowania jeśli drzewo ma mocno zabrudzoną korę. Samo rąbanie jest przyjemniejsze niż zwykłą siekierą, aczkolwiek pod kątem bushcraftu - brak obucha i trudniejsze przenoszenie dyskwalifikuje ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz