sobota, 26 grudnia 2015

Siekiera Kuźnia Końskie 3kg.

Polska Kuźnia Końskie produkuje siekiery jak i inne narzędzia za przystępną cenę. Pytanie nasuwa się jedno - jak jest z ich jakością? Jest, że tak to ujmę "tradycyjnie". Mianowicie, stal - bardzo dobra, obróbka cieplna - bardzo dobra. Więc w czym problem zapytacie? Problem w projekcie ... Tu według mnie firmy typu Kuźnia Końskie, Pol-Ka, Juco, Romanik i tak dalej, tracą najwięcej. Wszystko jest spoko poza designem. Siekiery te są we większości za grube, wszystkie są tragicznie wyważone ( w obuchu nie ma prawie stali która byłaby przeciwwagą dla klina). Długość krawędzi tnącej mało nie jest proporcjonalna do wagi żeleźca. Wystarczyłoby zmienić ucho na dłuższe i węższe, zostawić grubszy obuch, klin wykuć wklęsły w osi krawędź  tnąca - ucho a wypukły w osi od jednego czubka do drugiego. Skrócić krawędź tnącą żeby nadawała się do cięcia suchego drewna jak i miękkiego. Warto zapamiętać sobie jedną rzecz - nie ma siekier uniwersalnych. Siekiera albo ma służyć do rąbania (cięcia) albo do łupania czyli rozszczepiania drewna. Niestety polskie firmy próbują robić siekiery uniwersalne które ostatecznie nie nadają się ani do łupania, ani do rąbania.

piątek, 25 grudnia 2015

Szwedzka, zabytkowa wojskowa siekiera Hults Bruks.


Tym razem testujemy zabytkową siekierę. Nie byle jaką, bo to siekiera wojska szwedzkiego. Żeleziec waży 1350g,  trzonek 400g. Wykonana przez firmę Hults Bruks , ma idealny układ słojów i ogólnie rzecz biorąc jest jedną z najlepszych siekier jakie miałem. Kupiłem ją jako nieużywaną ale niestety wymagała trochę pracy przed użyciem.





Jak widać na zdjęciach siekiera ma nierówne, grube szlify, jest tępa a do tego ma zaschnięty klej którym zalano ucho. Klej usunąłem nożem. Lakier z trzonka zdarłem nożem a potem ręcznie wyszlifowałem włókniną ścierną. Z żeleźca lakier zdjąłem krążkiem włókniny ściernej na szlifierce stołowej. Szlify poprawiłem dremelem z trzpieniem na papier ścierny.






Rąbie się nią znakomicie. Niestety do testu nie wyostrzyłem jej prawidłowo przez co rąbałem pod zbyt dużym kątem no i byłem zmęczony. Jest to najlepsza siekiera jaką miałem (z tych lżejszych) zaraz po moim ulubionym Jersey axe.


Amerykańska, zabytkowa siekiera dwustronna. Czy jest lepsza od tradycyjnej siekiery z obuchem?

Od kiedy byłem mały podobały mi się siekiery dwustronne. Widziałem je na amerykańskich filmach, w grach i nawet bajkach. Niestety nie byłem w stanie żadnej takiej kupić w Polsce. Jedyna firma jaka u nas produkuje siekiery dwustronne w przystępnej cenie to Romanik. O ile stali nie można nic zarzucić to kliny ma po prostu za grube do czegokolwiek poza łupaniem. Postanowiłem się nie poddawać. Po jednej stronie skróciłem krawędź tnącą tak by lepiej łupała, zaś drugi klin próbowałem wyszlifować na cienko aby dobrze rąbał. Stal okazała się na tyle twarda, że nawet przy użyciu szlifierki kątowej i zgrubnej tarczy nie udało się zbytnio odchudzić. Siekierę postanowiłem sprzedać i wziąłem się za poszukiwania siekiery z prawdziwego zdarzenia.


Udało mi się na ebayu kupić zestaw czterech zabytkowych amerykańskich siekier dwustronnych. Gdy tylko rozpakowałem paczkę cały czar prysł ... Pierwsze co mi przyszło do głowy to siekiera jak siekiera tylko z drugim klinem zamiast obucha. Jedną z nich doprowadziłem do stanu użytkowego i osadziłem na trzonku. Producent jest niestety nieznany, w pewnych okresach na siekierach umieszczano tylko naklejki z logo firmy. Sam żeleziec ważył 1.8kg (4LBS) i była to najlepsza i najgorsza zarazem siekiera z tego kompletu. Najlepsza dlatego, że była wykonana metodą overcoat. Na miękki rdzeń nakuwana jest twardsza stal. Dzięki temu mamy miękki i udarny rdzeń a jednocześnie krawędź tnącą która długo trzyma ostrość i jest odporna na ścieranie.



Najgorsza dlatego, iż była w najgorszym stanie. Ktoś sobie z niej zrobił kowadełko więc ucho było z jednej strony lekko spłaszczone, do tego była mocno zardzewiała.





Pora testowania. Siekiera jest idealnie wyważona, można zatem ją bardzo dobrze kontrolować podczas zamachu. Klin nie skręca w dół jak to ma miejsce u większości europejskich siekier. Wąskie kliny głęboko wbijają się w drewno, dodatkowo mamy dwie krawędzie tnące - jedną można wykorzystać do cięcia korzeni, krzewów w okolicy drzewa które ścinamy, czy korowania jeśli drzewo ma mocno zabrudzoną korę. Samo rąbanie jest przyjemniejsze niż zwykłą siekierą, aczkolwiek pod kątem bushcraftu - brak obucha i trudniejsze przenoszenie dyskwalifikuje ją.


środa, 23 grudnia 2015

Najlepsza maczeta na tereny Polski. Cz.1


Przetestowałem już wiele maczet różnego typu. Od grubych i krótkick kukri, golok, parang aż po bardzo długie i cienkie bolo, bush, bilhook i seax.  Na podstawie tego doświadczenia, udało mi się wytypować najlepszą maczetę na nasze, polskie warunki. Jest to ... Ontario 22" HD. Czym się różni wersja HD (heavy duty) od zwykłej? Tym że rękojeść nie jest nitowana do tanga ale jest jego integralną częścią gdyż jest formowana pod ciśnieniem bezpośrednio na trzpieniu maczety. Jest praktycznie niezniszczalna i jeśli komuś pasuje obsługa jednoręczna takiej maczety, jest to idealny wybór. Natomiast z założeniem zmiany rękojeści na dwuręczną, lepiej kupić model z nitowanymi okładzinami gdyż łatwiej je zdjąć. Wracając do samej maczety. Dlaczego uznałem ją za idealną?
Jest wystarczająco sztywna by ciąć suche drewno (grubość 3mm, stal 1095), jednocześnie na tyle elastyczna, że się nie złamie. Klinga długości 22" (55cm) pozwala na efektywne cięcie trzciny, pokrzyw, wysokiej trawy i innego zielska a do tego można ją w miarę wygodnie nosić przy pasie.
Waga 800g sprawia, że można tą maczetą rąbać drewno a jednocześnie nie namęczyć się przy dłuższym karczowaniu zieleniny.  Maczeta ta łączy wszystkie pożądane cechy, aczkolwiek brakowało mi w niej rękojeści dwuręcznej. Po ścięciu trzech suszek i porąbaniu ich na odcinki stwierdziłem. iż zbyt mocno męczy przedramię. Jestem w trakcie montażu nowych okładzin. Po zamocowaniu dwuręcznej rękojeści nagram kolejny test tej maczety - już w lepszej jakości. Przy okazji postanowiłem wytrawić na niej swoją ksywę. Odtłuściłem powierzchnię stali, wykleiłem napis "PINGWIN", zamalowałem w koło markerem, odkleiłem literki, zrobiłem swego rodzaju wanienkę z plasteliny i zalałem środek nadsiarczanem sodu. Dzięki temu powierzchnia odsłonięta po literkach została wytrawiona podczas gdy reszta nie uległa zmianie.  Oto garść fotek: